Kategoria

Notatki z podróży

Kategoria
gran canaria

Jak podsumować trzy pierwsze dni na Gran Canarii? To co już do tej pory widzieliśmy… musimy zobaczyć jeszcze raz. I to na tym wyjeździe. Pierwszy wypad w góry niemal odpuściliśmy z powodu całkowitego zachmurzenia. Na szczęście daliśmy się namówić Gonzalesom, którzy twierdzili, że w tych górach chmury potrafią robić niespodzianki. Nam trafił się “chmurzasty donut”. Po wjechaniu na Pico de las Nieves (najwyższy szczyt Gran Canarii) okazało się, że jesteśmy w dziurze. Niemniej wszędzie dookoła, w…

Tym razem celem na święta jest Gran Canaria.  To będzie mocno nietypowy dla nas wyjazd. Zamiast w kamperze, lub namiocie zamieszkamy w pensjonacie „Gonzalesów”, w Agaete.   Zaszaleliśmy też z wynajętym samochodem. Będzie to Mini Cabrio. Nie jesteśmy pewni, czy będzie wystarczająco ciepło. Trudno, najwyżej ubierzemy wełniane czapki 😉 Zrobiliśmy sobie mapę wyspy z wszystkim, co trzeba zobaczyć na Gran Canarii. Jest tego sporo, ale spędzimy tam aż dwa tygodnie, więc czasu powinno wystarczyć.  Jakie atrakcje zaplanowaliśmy? Agaete to…

Tatry, rusin-ski

Odwrót z Tatr zaplanowaliśmy wg. starej strategii żabich skoków. Pojechać tu i tam, powęszyć za czymś nowym. To jest nasz sposób na sprawienie, aby powrót był mniej dokuczliwy. Śniadanie zjedliśmy na Głodówce (jakże inaczej:). Jest tam genialna panorama Tatr, której nigdy nie mieliśmy czasu się dłużej przyjrzeć. Szukając najlepszego kadru napotkałem przesympatyczną panią, która opowiedziała o nowym kempingu. Takiej informacji nie mogliśmy zignorować i już po chwili staliśmy na Rusińskim Wierchu. Od razu okazało się, że…

Właśnie się zorientowaliśmy, że mimo iż w Tatry “śmigamy” bardzo często, to w same góry wchodzimy dość rzadko. Wszystko z powodu naszego czworonoga, który do Parku Narodowego wchodzić nie może. Dlatego tym razem pies zostaje a my planujemy połazić po szlakach. Taki wypad udało nam się zrobić ostatnio dwa lata temu. Mieliśmy wtedy dość niecodzienne spotkanie włochatym rudzielcem. Podchodził tak blisko, że w pewnym momencie zaczęliśmy się zastanawiać, czy aby nie jest bidul chory na wściekliznę.…

nowa zelandia przewodnik

Wyprawa po Nowej Zelandii przebiegała, w dużej mierze, pomiędzy plażami. Wszystko dlatego, że piękniejsza połowa załogi postanowiła sprawdzić, czy w jej piersi drzemie surferskie serce. Finalnie z nauki pływania na desce nic nie wyszło. Niemniej zwiedziliśmy tyle miejsc, że spokojnie możemy zrobić coś w rodzaju przewodnika niedoszłego surfera. Plaża to Plaża? Każda jest taka sama? Nie na Nowej Zelandii. Tu każde z odwiedzonych miejsc było całkowicie inne! plaża 90 Mile, Ahipara Zamiast na szkołę surfingu trafiliśmy…

Na blogu opisujemy miejsca, do których dotarliśmy. To czego do tej pory nie było, to miejsca do których kamperem nie dojechaliśmy… Wbrew pozorom powyższe zdanie wcale nie jest bez sensu. Chodzi bowiem o sposób w jaki wyszukujemy potencjalne miejscówki. Po pierwsze gdziekolwiek jedziemy, w związku ze sprawami rodzinnymi lub zawodowymi, szukamy czegokolwiek interesującego w danej okolicy. Takim przykładem są „polskie Malediwy”, które odnalazłem w czasie ostatniego wyjazdu w okolice Konina. Jeziorko o kosmicznie lazurowym kolorze jest…

Tym razem wyskoczyliśmy za miasto głównie po to aby rozpalić ognisko. Posiedzieć przy nim w ciszy i gotować jedzenie w kociołku. Jak to zazwyczaj bywa, część planu się udała a część nie.  Rawka to rzeka, pod którą podchody robiliśmy już kilkukrotnie. Do tej pory w ogóle nie mogliśmy znaleźć miejsca aby się zatrzymać. Jak już się udawało jakieś pole namiotowe odszukać, to zazwyczaj przypominało ono letnią siedzibę „Rodziny Adamsów“. Na szczęście tym razem było inaczej, choć…

do kampera. podróż poślubna

Jest tego sporo, więc hurtem przyznajemy się do wszystkiego w jednym wpisie. Po pierwsze nasza ostatnia kamperowa wyprawa do Norwegii, była podróżą poślubną! Tak! Zrobiliśmy to! Nigdy nic o sobie na blogu nie piszemy, ale z tej okazji postanowiliśmy zrobić wyjątek i się Wam pochwalić 😉 Dostaliśmy nawet od przyjaciół nasze własne kubki kamperowe w prezencie ślubnym 😉 Po drugie…. cichaczem, bez wzmianki na blogu, odbyliśmy do Norwegii kolejną wyprawę. Tym razem zrobiliśmy to w kombinacji:…

Odwrót z Lofotów rozpoczęliśmy w odrobinę gorszej formie. Jedno z nas przemarzło w czasie rejsu na wieloryba, drugie zaś …obżarło się żelkami z lukrecją. Kichanie i bolący brzuch to jednak nie powód aby odpuszczać sobie powrót dłuższą, ale widokową drogą 😉 Brzeg wyspy Andøya z Morzem Norweskim ma niespodziewanie intensywne kolory. Zamieszanie wprowadzają glony, których odcienie bardziej pasowałyby bardziej do Hiszpani lub Meksyku. Góry spowite ponurymi chmurami i „żarówiaste” odcienie dawały niesamowity kontrast. Do tego skaliste wybrzeże…