Do tej pory właściwie zawsze było tak samo. Wjazd pod Krokiew kamperem lub do apartamentu w Kościelisku i wyjście w Tatry nazajutrz. Tym razem musieliśmy trochę pokombinować z czego bardzo ucieszył się nasz pies.
Kombinowanie jest wynikiem tego, że coraz więcej zdjęć robimy z drona. Zaś jego używanie jest po prostu zakazane w Tatrzańskim Parku Narodowym. Wiemy, że mnóstwo ludzi ignoruje ten zakaz, tylko po to aby zrobić zdjęcie. Tak, tak wiemy też, że łamanie zakazów jest wpisane w nasze narodowe DNA. Niemniej w tym przypadku wkurza nas to niemiłosiernie. Dlaczego?
Tatry z drona? To bolesne dla obu stron
Ktoś kompetentny z Parku Narodowego, kto zna od podszewki dany teren, postawił zakaz. Zakaz jest logiczny i służy temu, aby zwierzaki nie były płoszone bzyczącym jestestwem. Słysząc dzwięk naszego drona z łatwością mogę uwierzyć w badania mówiące, że przeszkadza on wielu zwierzakom. Jak? Płoszy ptaki, które wylatują z gniazd i zostawiają na pastwę losu młode [to wiosną]. Prowokuje ptaki drapieżne do ataku. Śmigła drona potrafią ostro pokaleczyć. Wiem bo sam włożyłem w nie łapę. O ile u mnie skończyło się na kilku ranach ciętych i opatrunku, w przypadku myszołowa albo jastrzębia kończy się przygrzmoceniem w ziemię i śmiercią. Jesienią mogą przeszkadzać niedźwiedziom w zaśnięciu. Niedźwiedź jest duży i byle czego się nie boi, wiec czy dron może go przestraszyć?
Na poniższym filmie widać jak przerażona dronem niedźwiedzica zrzuca swojego malca w dół aby uchronić go przed – jak jej się wydawało – zagrożeniem. Po tym jak malec wdrapuje się ponownie operator drona ponawia nalot. Zwierzaki zrywają się do ucieczki. Po pierwsze jest to niezbity dowód, że latające hałaśliwe drony stresuje zwierzęta. Po drugie świadczy też o tym, że operatorzy dronów bywają skończonymi idiotami. Nikt przy zdrowych zmysłach nie narazi zwierząt tylko po to, aby potem pochwalić się w internecie niesamowitym ujęciem. No ale tacy się jednak znajdują. I po to właśnie są zakazy lotów nad parkami narodowymi.
Uważamy, że ktoś, kto łamie zakaz lotów w parkach narodowych jest takim samym szkodnikiem jak myśliwy. I jedni i drudzy “podporządkowują” sobie otoczenie dla własnych celów. Zasada jest ta sama: “nagnę wszystko pod siebie, bo tak”. Paradoks tej sytuacji polega na tym, że osoby które idą do lasu mają gdzieś dobro tego, czym chcą się nacieszyć.
Na koniec argument bolesny dla opornych właścicieli dronów. Jeśli Was złapią, to przyjemność pod tytułem “Tatry z drona” będzie Was kosztować 20 tysięcy złotych. 10 tys. za filmowanie bez zgody TPN-u oraz 10 tys. za start bez zezwolenia zarządcy strefy zakazanej, czyli TPN-u.
To co robić?
No ale fakt! Fajnie mieć zobaczyć Tatry z góry. Nie było więc wyjścia w ruch poszła mapa turystyczna. Na nią nałożyliśmy sobie strefy zakazane. Szukaliśmy miejscówek “z widokiem” a jednocześnie takich, gdzie nie będziemy przeszkadzać zwierzakom w Tatrzańskim Parku Narodowym. Dzięki temu dojechaliśmy w miejsca, w których nigdy wcześniej nie byliśmy, albo na które dotychczas nie zwracaliśmy uwagi.
Ząb
Mała wioska, niemal “na tyłach” Kościeliska, ma to szczęście, że aby do niej dojechać trzeba wrócić się aż za Poronin i dopiero stamtąd drapać się drogą pod górkę. Dzięki temu, że nie ma bezpośredniego połączenia z pobliską Gubałówką większość turystów pozostaje z dala. Z dala widać też góry, ale dzięki temu widać je całe. W ogóle jest to fantastyczne miejsce aby się zatrzymać w czasie któregoś z następnych pobytów w Tatrach.
Jurgów
Mówienie o Jurgowie w kategoriach odkrycia, to trochę żart 😉 …ale tylko trochę.
Wiocha jest niesamowicie znana choćby z wyciągu narciarskiego. Niemniej znajduje się dokładnie na granicy Parku Narodowego i po starcie do góry… jest WOW! Tatry z drona, widziane przez pryzmat Białki i ogromniastej powierzchni lasu to jest coś co od razu kojarzy się nam z bezkresem Syberii. Lekko przymrożony krajobraz tylko pogłębiał wrażenie.
Brzegi
Ponadto jadąc do Jurgowa natrafiliśmy na miejsowość Brzegi, gdzie ustrzeliłem jedną z moich ulubionych tatrzańskich fot. Tak wiem, że samych Tatr niewiele tu widać, ale wcale mi to nie przeszkadza 😉
Gdyby ktoś zastanawiał się jak sprawdzać strefy i upewnić się czy lot dronem jest dozwolony, to polecamy aplikację DroneRadar. Po wpisaniu wagi używanego drona apka Was zlokalizuje i wyświetla trzy komunikaty: zielony/ pomarańczowy/ czerwony. Znaczeniem odpowiadają one sygnalizacji świetlnej. Po kliknięciu w podświetlony kolor pojawia się komunikat odnośnie stref w jakich planujemy wykonać lot i ewentualne przyczyn zakazu, bądź informacji o warunkach przy jakich zakaz obowiązuje.
Strefy zakazu lotów dronem niemal w 100% pokrywają się z obszarem, gdzie nie wolno wchodzić z psem. Zatem nieoczekiwanym beneficjentem zmiany okazał się znienacka nasz futrzak, który wreszcie mógł uczestniczyć w tatrzańskich wypadach.