Poniżej zestawienie wszystkiego, co po objechaniu wyspy, wydaje nam się ważne  do przygotowania samodzielnego wypadu na Islandię. Islandia to kraj bardzo przyjazny turystom. Niemniej jadąc tam pierwszy raz, warto wiedzieć kilka rzeczy, które ułatwią nam pobyt.

1. Transport

SAMOLOT

Na wyspę latają dwie tanie linie. WizzAir oraz WOW AIR. Różnica między nimi jest taka, że WOW latał tylko do końca września. Ceny są takie jak to w tanich liniach od paruset złotych wzwyż. To co jest bardzo dogodne, to możliwość zabrania dodatkowego bagażu. My mieliśmy trzy torby po 20kg oraz dwa podręczne bagaże po 10 kg. Za dodatkową torbę w WOW, zapłaciliśmy 60EURO w obie strony.

SAMOCHÓD

Wynajęcie samochodu na Islandii powoduje spustoszenie w budżecie [z naciskiem na słowo: pusto] Za wynajęcie, na 17 dni, naszego “małego 4×4” zapłaciliśmy ponad 7 tysięcy PLN [mimo że byliśmy po sezonie]. Prawda jest taka, że można wynająć Suzuki Jimny taniej, ale my chcieliśmy aby samochód był “planem B”, na wypadek gdyby nie dało się rozbić namiotu. Jak się okazało dobrze przewidzieliśmy taka konieczność. Gdy leje, wieje, jest ciemno i zimno a do domu daleko… Wtedy lepiej “kimnąć” się w samochodzie, niż walczyć z rozkładaniem szmat namiotu. Wynajęte Volvo XC70 miało 190 cm długości podłogi w bagażniku [po złożeniu tylnych siedzeń]. Było to właśnie tyle ile potrzeba aby spokojnie spać w środku.Islandia, Islandia z namiotem, Islandia wycieczka

Małym 4×4 nazywamy pojazd, który powinien wystarczyć aby bezpiecznie pokręcić się po szutrach. Nie posiada on specjalnych terenowych opon, co niestety było przyczyną przygody w górach. Gdybyście planowali wynająć prawdziwy pojazd off-roadowy np. Land Rovera albo Jeepa, to kwotę należy co najmniej podwoić I będą to leciwe pojazdy.Islandia, Islandia z namiotem, Islandia wycieczka

2. Cena paliwa

Wynosi około 6,50 PLN/ litr. Objechanie całej wyspy, wraz z “myszkowaniem” po dodatkowych ciekawych drogach to jakieś 4 tysiące kilometrów. Dobra wiadomość jest taka, że zazwyczaj max prędkość to 90km/h, czyli najbardziej ekonomiczna prędkość jeśli chodzi o spalanie paliwa. Nasz volviak pożerał wtedy średnio 8l/ 100 km. W czasie całej podróży przejechaliśmy około 4 250 km. Spaliliśmy więc około 350 litrów, co pochłonęło ponad 2,5 tysiąca PLN.

Islandia, Islandia z namiotem3. Stacje benzynowe

Na południu wyspy są w każdej większej miejscowości. Na Północy są też dość często w małych wsiach. Jeśli przyjmiesz zasadę, że zatrzymujesz się w pierwszej stacji po spaleniu połowy baku, to problemu nie będzie.

4. Spanie

W naszym przypadku był namiot [wspomagany samochodem]. Nie posiadamy specjalistycznego sprzętu wyprawowego, więc musieliśmy „dozbroić” nasz lekko leciwy namiot do niskich temperatur. Wszystko sprowadza się do nagromadzenia odpowiednich warstw. W naszym przypadku było ich 7 od spodu i jedna dodatkowa na górze

od dołu:

Pierwsza na ziemię była kładziona plandeka. Chodzi tu o zwykłą przemysłową/ rolniczą płachtę z nabitymi aluminiowymi oczkami na krawędziach. Kupiliśmy tak dużą, że składaliśmy ją na dwa. Mamy więc dwie pierwsze warstwy izolujące od gruntu i dające dodatkową wodoodporność. Następnie szedł namiot, którego gumowa podłoga była trzecią warstwą.

Kolejne warstwy wkładaliśmy już do środka:

  • czwartą była ratunkowa folia NRC, skierowana złotą warstwą do ziemi. Folia ograniczała wyziębianie namiotu przez grunt
  • piątą był koc turystyczny/ piknikowy z Decathlonu wzmocniony od spodu warstwą wodoodporną. Zadanie tej warstwy to przede wszystkim nie pozwolić foli się pozwijać 😉
  • szóste były maty samopompujące, które zwiększały wygodę spania. [UWAGA!!! W chłodnych warunkach nie można korzystać ze standardowych materacy, gdyż powietrze wewnątrz będzie was chłodziło. Można w taki banalny sposób nabawić się na przykład zapalenia płuc].
  • siódmą warstwą był gruby wełniany koc, który pełnił funkcję prześcieradła ale przed wszystkim był ciepły.

Dopiero na to kładliśmy śpiwory. Na nie dokładaliśmy kolejny wełniany koc. Koce są własnoręcznie robione przez Olkę z grubaśnej wełny owczej. Mam wrażenie, że były najważniejszymi, a na pewno najmilszymi warstwami 😉

od góry:

Na namiot z tropikiem narzucaliśmy „bliźniaczą” plandekę, do tej co leżała na ziemi. Najlepiej kupić taką dużą aby zakrywała cały, lub niemal cały namiot. W naszym przypadku wymiar 4mx4m był niemal idealny. Po co plandeka na górę? Daje to po pierwsze dodatkowe zabezpieczenie przed ulewnymi deszczami. Po drugie jest to niemal całkowite zablokowanie wiatru, który wyziębia namiot.

Islandia, Islandia z namiotem

Minusem jest to, że jak przyjdzie porywisty wiatr, to hałas w środku jest taki, że trzeba spać w zatyczkach. Jakbyśmy nie próbowali plandeki naciągnąć, nigdy nie udało się uniknąć łopotania. Zdarzyło nam się nawet o 3 w nocy ją ściągać, bo nie dało się wytrzymać. Utrzymanie plandeki w ziemi w takim wietrze ułatwiały wzmocnione śledzie. Są grubsze, dłuższe i mają specjalną stopkę, która nie pozwala „wyślizgnąć się” plandece górą. Tu właśnie przydają się nabite oczka, dzięki którym mocowaliśmy plandekę śledziami do ziemi. Kolejnym gadżetem, który wprawiał pozostałych campingowców w głęboką zazdrość był motek do śledzi. Dzięki niemu wbijanie bolców w kamienistą ziemię Islandii szło szybko i bezboleśnie. Kosztował całe 13 PLN i też był kupiony w Decathlonie.

Już teraz wiecie po co nam była dodatkowa torba bagażu.

Za niewielki koszt zabieracie sprzęt, dzięki któremu możecie zrezygnować z hostelu 😉 Dlaczego warto rezygnować z hostelu/ hotelu? Bo tu zaczynają się wydatki porównywalne do samochodu. Zdarzyło nam się to dwukrotnie. Raz za hostel zapłaciliśmy 700PLN [dwójka z toaletą ale bez łazienki, która była wspólna na korytarzu]. Za hotel mieliśmy zapłacić 500, z powodu last minute zniżki ale finalnie nie zapłaciliśmy nic 😉 Tu możecie poczytać dlaczego.

5. Campingi

To chyba największe zaskoczenie całej wyprawy.

Po pierwsze Spodziewaliśmy się standardu skandynawskiego a zastaliśmy infrastrukturę rodem z PTTK. Jest jednak pewna różnica, gdyż toalety, choćby nie wiem jak zniszczone, zawsze były czyste. Obelżywe nazwanie standardu PTTK-owskim jest oczywiście generalizacją. Zdarzyło nam się trafić na camping w jednym kompleksie z basenem termalnym, więc spokojnie można by go było nazwać SPA ;). Za każdym razem poszukiwanie campingów zajmowało nam od godziny do dwóch.

TU znajdziecie wszystkie odwiedzone przez nas campingi z  dokładną lokalizacją na mapie.

Islandia, Islandia z namiotem

Dla campingów ważnym momentem jest data 15 września.

To jest umowny koniec sezonu i po tym terminie działa co 10-ty camping. Znalezienie czegokolwiek od drugiej połowy września będzie zajmowało sporą część Waszego dnia. To co piszą w Internecie odnośnie terminów otwarcia ma się zazwyczaj nijak do rzeczywistości. Campingi po tym terminie są zazwyczaj zamknięte, mimo iż na stronach www są deklaracje odnośnie otwarcia np. aż do października. W drugą stronę, czyli to że camping jest otwarty mimo, że na stronie www deklarowane jest jego zamknięcie, też się zdarza ale wyjątkowo rzadko. Generalnie po 15 września jest bajzel.

Istnieje coś takiego jak karta zniżkowa.

Kosztuje jakieś 425PLN, co powinno się zwrócić po 4-5 noclegu w przeciętnym campingu. Nam się w ogóle nie przydała, bo po pierwsze część campingów z listy była zamknięta [ech ten 15 września!], po drugie nie chcieliśmy z niczego rezygnować, tylko dlatego że gdzieś w inną stronę trzeba by jechać do campingu z listy. Reasumując jeśli chcecie być niezależni, to nie polecamy ale jeśli nie przeszkadza Wam, że będziecie jechać trasą wyznaczoną campingami z listy, to jest to metoda na obniżenie kosztów noclegu.

6. Zakupy

Jeśli przyjmiecie zasadę analogiczną do tankowania, czyli będziecie uzupełniać jedzenie jak zapasy spadną do połowy, to problemu nie będzie. Bywają miejscowości pozbawione sklepów, ale w każdej większej coś tam zawsze się znajdzie. Szalone są natomiast godziny otwarć. Nie zdziwcie się, gdy spory supermarket będzie otwarty w godzinach 10-14 ….i koniec. Jeśli będziecie kupować w dyskontach np. w „prosiaczku”, to ceny będą trochę droższe od tego, co u nas spotkacie w większych miastach. Z tej zasady wyłamuje się alkohol, który jest tak drogi, że aż bolą zęby. Kupuje się go w specjalnych sklepach Vinbudin, które również mają ograniczone godziny działania.

7. Atrakcje komercyjne/ zorganizowane wycieczki

My korzystaliśmy z kilku atrakcji i z całego serca możemy je Wam polecić.

  • Kajakiem na lodowiec

Korzystaliśmy z firmy iceguide.is. Dostajecie pianki, buty, małe raki do wychodzenia na lodowiec. Kajak też jest 😉 Wszystko nowe i czyste. Przewodnik jest członkiem morskiej grupy ratowniczej, więc jak komuś zdarzy się wywrotka, to raczej nic Wam nie grozi.

  • Treking po lodowcu [i do jego wnętrza]

Tuż przy budynku Parku Narodowego Vatnajokull są dwie firmy. My korzystaliśmy z Icelandic Mountain Guides. W cenie są porządne raki, czekan i przeszkolenie jak się toto używa. Potem 4 godziny dreptania po powierzchni oraz zejście po poręczówce 7-8 metrów w dół.

  • Rejs na wieloryby

Oglądanie z bliska tych ogromnych stworów było takim przeżyciem, że zrobiliśmy to dwa razy. Za każdym razem z firmą North Sailing z Husaviku

Islandia, Islandia z namiotem

  • Baseny i źródła termalne

Są w zasadzie wszędzie. My szukaliśmy tych, które były przy campingach i możemy Wam polecić te w Reykjaviku [ogromny kompleks] oraz w Holmaviku [malutki kameralny basen]. Przy Grindaviku jest najsłynniejsza “niebieska laguna”, ale było tam tyle ludzi, że mimo dwóch prób nie udało nam się tam dostać. Do tego miejsca lepiej kupić  bilety z wyprzedzeniem przez internet.

To wszystko co przychodzi nam do głowy. Powodzenia!

Mamy nadzieję, że wycieczka się uda i zakochacie się w Islandii tak samo jak my 😉

Skomentuj