Tag

lodowiec

Browsing

Tak mamy opracowaną trasę, że mimo iż głównie trzymamy się wybrzeża, raz po raz musimy wjechać do środka. I stanowczo możemy powiedzieć, że wybrzeże ma przewagę nad interiorem. Przewaga sprowadza się do silnego wiatru, który wieje tak, że niemal urywa nam głowy. Dzięki temu mamy dwa benefity. Po pierwsze jest przyjemnie chłodno! Chodzimy w krótkich spodenkach i klapkach, ale musimy mieć narzucone bluzy z kapturem. To na prawdę przyjemna kombinacja. Po drugie, nie ma robali, insektów…

Poniżej zestawienie wszystkiego, co po objechaniu wyspy, wydaje nam się ważne  do przygotowania samodzielnego wypadu na Islandię. Islandia to kraj bardzo przyjazny turystom. Niemniej jadąc tam pierwszy raz, warto wiedzieć kilka rzeczy, które ułatwią nam pobyt. 1. Transport SAMOLOT Na wyspę latają dwie tanie linie. WizzAir oraz WOW AIR. Różnica między nimi jest taka, że WOW latał tylko do końca września. Ceny są takie jak to w tanich liniach od paruset złotych wzwyż. To co jest bardzo…

Znów nam się poszczęściło, w momencie startu nad południową Islandią chmury zrobiły sporo dziur i mogliśmy obejrzeć oba południowe lodowce z góry. Po wielkości rzek, które odprowadzają wodę z lodowca do oceanu widać jego ogrom. Zdjęcie było zrobione z 10 tysięcy metrów! Fantastyczna jest tez sama powierzchnia góry lodowej. Wszędzie są pęknięcia, załamania i mnóstwo kolorów. Ostatnia fota nad oceanem. Islandia zostaje za ogonem. Kiedyś tam wrócimy! Wkrótce wrzucimy podsumowanie z praktycznego punktu widzenia. Dla zainteresowanych wyjazdem…

Od dwóch dni kontynuujemy podróż wzdłuż lodowca. Punktem kulminacyjnym były jęzory lodu, które wpadają do wody.   Wczoraj lodowiec wpadał do oceanu. Co prawda każdy lodowiec, gdy już się stopi,  wpada kiedyś do oceanu ale w tym przypadku było to bezpośrednie zetknięcie. Konkretnie dzieje się to za pośrednictwem sporych rozmiarów zatoki. Ogromne bryły lodu wpadają najpierw do spokojnej wody i dostojnie dryfują w kierunku oceanu. Wczoraj fale były duże, więc gdy lodowe leniuchy docierały do plaży,…

To dopiero trzeci dzień a dzieje się tyle, że mamy  taką ilość wrażeń jakbyśmy byli tu już od dłuższego czasu. Poranek przywitał nas deszczem, który w ogóle nie chciał przestać padać. Skłoniło to nas do wymyślenia zupełnie nowego sposobu zwijania namiotu. Jest to iście kuglarska sztuczka, dzięki której jako jedyni z kempingu spakowaliśmy suchy namiot 😉 Szczegółową instrukcję podamy na końcu wyprawy. Na chwilę obecną powiemy tylko, że potrzebna jest plandeka oraz wcielenie jednego z nas w rolę…