Binduga Drapacz, czyli pole namiotowe, które jest fajne, bo nie ma na nim nic.
W okolicy również nie ma nic. Dzięki temu wkoło panuje totalna ciemność i gwiazd na niebie widać mnóstwo. Może właśnie dlatego więcej ich w tym roku pospadało 😉
PLUSY
- infrastruktura to 6 TOI-TOI’ów [czystych!!!] & dwa małe, drewniane pomosty nad jeziorem
- do najbliższej wsi jest jakieś 3km przez las, więc na polu są tylko Ci, którzy wybrali to miejsce celowo
- ogromny plac pomieści sporo kamperów, a namioty chowają się w cieniu drzew na obrzeżach, dzięki temu nie ma sztucznego tłoku
MINUSY
- nie ma nic, więc nie da się do niczego przyczepić i wszyscy są szczęśliwi – proste? proste! 😉
Jak tam dojechać?
- jedziecie na Mazury i kierujecie się na miejscowość Karwice
- w samych Karwicach jedziecie cały czas prosto aż miniecie po lewej sklep spożywczy “Mars”. Droga skręca w prawo i po chwili kończy się asfalt
- jedziecie dalej kocimi łbami, które… też się kończą
- jedziecie drogą gruntową w lesie tak długo, że wydaje się Wam, że na pewno zabłądziliście
- wtedy po lewej jest drogowskaz na pole namiotowe
- jedziecie przez leśną drogę i jak zaczyna Was to wkurzać to dokładnie w tym momencie wjeżdżacie na ogromną polanę. Na końcu jest skarpa, więc bez szaleństw… zwłaszcza, że za nią jest jezioro Nidzkie 😉