Poniżej znajdziecie wszystkie campingi na których byliśmy podczas naszej zimowej wyprawy polując na zorzę polarną.

Oslo – Bogstad Camping

PLUSY

  • usytuowany kilka km od centrum stolicy, tuż przy ogromniastej skoczni narciarskiej. Jeżeli chcecie zwiedzać Oslo, to zdecydowanie jest to dobre miejsce wypadowe.
  • zaplecze sanitarne czyste i całkiem duże

MINUSY

  • obsługa nie potrafiła poradzić sobie z wodą, która im zamarzła – nie zatankowaliśmy zbiornika [dobra, wiem – da się bez wody przeżyć… ale to zimowy kemping prawda?]
  • w łazienkach campingowych [skoro nie ma wody, to gdzieś się trzeba wykąpać] było tak pieruńsko zimno, że po wyjściu z prysznica od razu wskoczyliśmy pod suszarki, które normalnie osuszają dłonie, bo to było jedyne źródło ciepła
  • internet jest, ale tylko przy recepcji
  • najdroższy kemping w całej naszej podróży. 330 koron/ dobę

Lillehammer – Turistsenter Camping

PLUSY

  • bardzo pomocna obsługa
  • infrastruktura – w łazienkach, mimo zimy była gorąca woda i było super ciepło
  • fajne położenie – widok na góry i miasto
  • najtańszy kemping w czasie podróży – niecałe 150koron/ dobę

MINUSY

  • z minusów [tak na siłę] dałbym niezbyt wygodny wjazd. Najpierw trzeba zjechać z górki a potem natychmiast podjechać pod górkę z dwoma zakrętami. Przy oblodzonej jezdni wymaga to trochę uwagi, ale droga jest regularnie sypana piachem.

Lillehammer – camping

Camping nad samym jeziorem, które przechodzi przez całe Lillehammer i jest największym jeziorem w tej części Norwegii. Niestety nie udało nam się tam wjechać, bo zimą było zamknięte, ale patrząc na położenie – warto sprawdzić.

Trondheim – Vikhamer Camping

Nie udało nam się na niego wjechać, bo droga wjazdowa była tak oblodzona, że zjazd byłby ryzykowny, a podjazd prawdopodobnie niemożliwy. Zero piachu, soli czy czegokolwiek. W Lillehammer ogarnęli temat, więc można…ale trzeba ruszyć 4-y litery.

Trondheim – Oysand Camping

Niesamowite miejsce, postój na plaży tuż nad brzegiem fiordu. Niestety na miano całorocznych zasługiwały tylko skrzynki z prądem, bo cała reszta była pozamykana. Tutaj też nam się nie udało zanocować.

Miejsce zaznaczone na mapie jest zaznaczone poglądowo (camping nie wyświetla się w Google Maps). Żeby dotrzeć na camping musicie pojechać w stronę fiordu i plaży 🙂

Levanger – Levanger Camping

PLUSY

  • camping jest tuż nad fiordem
  • podstawowa, zadbana infrastruktura

MINUSY (?)

  • kemping jest w samym miasteczku i w koło jest cała miejska infrastruktura np. kręgielnia, szkoła. Sami oceńcie czy dla Was to jest na “+”/”-“. Nam wydaje się, że w sezonie może całkiem sporo dziać w koło.

Steinkjer – Follingstua Camping

PLUSY

  • najfajniejszy kemping w czasie całego wypadu
  • niesamowicie malowniczo położony nad jeziorem [większość zdjęć z wyjazdu to właśnie fotki tego jeziora]
  • wszystko czyste, zadbane i nie ma się do czego przyczepić
  • sympatyczna i pomocna obsługa
  • specjalny plus zorzowy – camping jest oddalony od miasteczek i zabudowań, więc wystarczy przejść kawałek w stronę pola i nie będzie tzw. smogu świetlnego, czyli totalna ciemność. A tego właśnie potrzeba do oglądania zorzy 😉

MINUSY

  • z minusów to chyba tylko to, że piekielnie daleko do niego jest od naszego domu – nie da się podjechać w najbliższy weekend 😉

Za dobę płaciliśmy 240 koron.

Varberg [Szwecja] – Apelviken

PLUSY

  • tuż przy brzegu Bałtyku [cieśnina Kattegat] – w nocy słychać szum morza 🙂
  • porządna i zadbana infrastruktura

minusy

  • kemping jest ogromny i ma dodatkowo całą “wakacyjną” infrastrukturę dla rodzin z dziećmi, więc latem może być zatłoczony i głośny
  • tory kolejowe [dość ruchliwe] tuż obok campingu

Koszt to 250koron/dobę.


W każdym przypadku cena jest za miejsce i prąd. Niemal zawsze za prysznic trzeba płacić dodatkowo 10-20 koron. Nam najbardziej przypadły do gustu campingi w Lillehammer i Steinkjer – polecamy je gorąco!

Skomentuj