Wczoraj pierwszy raz padało non-stop cały dzień. Nie specjalnie nam to przeszkadzało, bo spędziliśmy go „zakutani” w ogromniaste kombinezony na kutrze wypatrując wielorybów. Pomimo deszczu [a może właśnie dzięki niemu] udało się. Poniżej zdjęcia napotkanych Humbaków
 
Dziś w drodze do fiordów zachodnich trafiliśmy na coś w rodzaju targu końskiego. Aby się tam dostać trzeba było pokonać spory bród. Patrząc jak głęboko zanurzają się rasowe terenówki pozostawiliśmy samochód na brzegu a sami uzbrojeni w kalosze przeszliśmy spokojnie potok kawałek powyżej przeprawy. Na samym targu atmosfera gorąca, dyskusje, wypieki, wymachiwanie rąk. Tylko konie jakoś mało zainteresowane tym wszystkim były.
Zorza przestała świecić ale za to dziś w czasie kolacji wypatrzyliśmy z naszego kempingu kolejnego humbaka. Prawie się makaronem udławiłem jak zobaczyłem go wyskakującego ponad powierzchnię wody. Nie wiemy czy był młody, bo był zbyt daleko aby to ocenić, ale na „nasze oko” wyglądało to na zabawę.
Oprócz widoku na Humbaka mamy też kamienny murek osłaniający od strony oceanu.  Jest więc szansa, że dziś pośpimy. Wczorajsza wichura, na kempingu w centrum nieosłoniętego od portu miasta, dała nam “w kość” w trakcie nocy. Namiotowi zresztą też, bo pierwszy raz widzieliśmy jak dynamicznie zmienia kształt pod wpływem wiatru 😉 Tak na prawdę to 3 godziny pilnowaliśmy aby nie wystartował w kosmos z nami w środku.

Skomentuj