Po wczorajszych doświadczeniach, zamiast robić mnóstwo kilometrów po puszczy, po prostu wyszliśmy do najbliższego zagajnika i bingo! Tuż na skraju lasu stał ogromniasty żubr. W trasie powrotnej do domu, natknęliśmy się dodatkowo na… całe stado żubrów 😉 Żubry z bliska obejrzeliśmy, ale wiemy, że do Miodowej Kolonii wrócimy na pewno. Wam też to proponujemy, bo super warunki są zagwarantowane bez względu na to, czy przyjedziecie kamperem, czy chcecie skorzystać z kwater. Tak na prawdę nazwa “kawatera”…
Dziś przeszliśmy 17km. Szwendaliśmy się leśnym dróżkami. Przełaziliśmy koło mokradeł. Wleźliśmy na wieżę obserwacyjną. Przetrząsnęliśmy okolice dwóch wsi. Wszystko po to aby znaleźć choćby jednego żubra… Udało nam się nawet wypatrzeć lisa, który nieświadom tego, że oglądamy go przez teleobiektyw krążył koło chałup. Skradał się i chował. Łaził raz w jedną, raz w drugą stronę. Ewidentnie miał na coś ochotę 😉 Żubrów jednak nie było ;( Gdy, po zachodzie słońca, wracaliśmy odrobinę zmęczeni i rozczarowani, to…
Pytanie, które cały dzień łazi nam po głowach to czemu, u licha, nigdy wcześniej tu nie przyjechaliśmy! Miejsce powala. Mówimy zarówno o Puszczy Białowieskiej, jak i o Miodowej Kolonii, gdzie się zatrzymaliśmy. Pochmurny dzień o 6 rano i minimalny mróz. Czy mogą być lepsze warunki na robienie fot dzikim zwierzakom, których w okolicy jest pełno? Najwyraźniej mogą, bo jedynym stworzeniem, które raczyło mi się pokazać była …polna mysz 😉 Jak się jednak przekonałem i polna mysz…