[post by Ola]
Dawno, dawno temu, od pewnego mądrego człowieka usłyszałam zdanie, które stało się jednym z ważniejszych w moim życiu i towarzyszy mi od tamtej pory. „Jeśli nie masz swojego planu, jesteś częścią czyjegoś planu”. Ten człowiek jest teraz moim mężem, a plan właśnie wdrażamy w życie – będziemy mieszkać w kamperze. W Norwegii. 

Tak, to jest zaplanowane działanie, a nie spontan w stylu „rzucam wszystko i wyjeżdżam w Bieszczady”. Chociaż emocje towarzyszące obu są pewnie podobne. Plan ma już kilka lat, jest którąś z kolei iteracją tego pierwszego i zapewne jeszcze kilka po drodze powstanie. Zmienił się już tyle razy, że czasem zastanawiam się, czy nadal mamy jakiś plan. Czy to nie tylko ruchy maskujące, które mają uspokoić własne sumienie, że to wszystko jest przemyślane, ma ręce i nogi, że jesteś trochę mniej szalony w swoich poczynaniach, niż jesteś naprawdę.

Powody tej decyzji są różne. Jedne wspólne i ważne dla nas obojga. Inne bardziej rezonujące tylko z jednym z nas. Wszystkie prowadzące do tego samego celu. Chcemy żyć razem w kamperze na dalekiej północy. Kropka.

Czy jest to ucieczka od czegoś? Wolimy patrzeć na to jako ucieczkę „do”, a nie „od”. Ucieczka „do” ma w naszym przekonaniu kierunek, pozytywny aspekt. A kiedy ucieka się „od” czegoś, to zawsze jest ryzyko, że to jest coś z czym nie chcemy się zmierzyć. I w końcu nas to dogoni.

Dlatego to nie jest historia o ucieczce z korpo, mimo że oboje spędziliśmy tam swoje życie zawodowe.

To nie jest też historia o ucieczce z miasta, bo są miasta do których wracamy chętnie. I chyba nawet Warszawę udało nam się na tyle oswoić, że na swój sposób lubimy tu mieszkać.

To nawet nie jest historia o ucieczce z Polski. Mimo że szala rzeczy które nas tu wkur**** już dawno przeważyła tą z panoramą Tatr, pierogami i wakacjami u babci.

Ale to jednak jest historia inspirowana ucieczką. 

Ucieczką do wolności. Wolności w rozumieniu metafizycznym, ale i wolności codziennych wyborów.

Do świata, w którym nie musisz codziennie się wykłócać o wartości dla Ciebie podstawowe, bo one są również oczywiste i podstawowe dla społeczności w której żyjesz.

Do świata, w którym naturalne jest zaufanie do drugiej osoby, a nie ciągłe oglądanie się za siebie i pod nogi.

Ucieczką do natury. Z całą jej dzikością, nieprzewidywalnością i siłą. Gdzie to Ty się jej podporządkowujesz, a nie decydujesz jak podporządkować naturę sobie.

Ucieczką do życia w zgodzie ze sobą i z własnymi przekonaniami.

A na takim bardzo przyziemnym poziomie, ucieczką do świata gdzie jest czyste powietrze, mniej alergenów i gdzie Twoje śmieci są segregowane we właściwy sposób.

Czy to jest wyidealizowany obraz? Nie wiemy. I nie dowiemy się tego, dopóki tego nie sprawdzimy. Dlatego mamy plan „ucieczki” i właśnie wdrażamy go w życie.

92 days to go!

Skomentuj