Konkretnie dotarliśmy na północ. Całą drogę towarzyszyły nam różne formy skalistych pustyni. Niby coś tam rośnie, czasem nawet ma liście [obecnie w rudym kolorze] ale generalnie teren należy do mchów i porostów. Im dalej na północ tym wyraźniej widać też zastygłą lawę. W lawie wyryła sobie też woda dwa ogromniaste wodospady, które udało nam się zobaczyć. Przez pierwszy przepływa co sekundę 400 metrów sześciennych wody, drugi jest „malutki” za to znacznie ładniejszy.
![](https://www.kawawkrzakach.pl/wp-content/uploads/2016/09/62.jpg)
![](https://www.kawawkrzakach.pl/wp-content/uploads/2016/09/63.jpg)
Finalnie dotarliśmy w okolice jeziora Myvaten. Wszędzie unosi się para wydobywająca się z ziemi oraz zapach siarki. Udało na się dziś zobaczyć krater po wulkanie oraz obejść lawe, która wciąż stygnie, mimo że wypłynęła z wulkanu ponad 30 lat temu. Wszędzie jest też seledynowa woda. Wygląda to dość kosmicznie
![](https://www.kawawkrzakach.pl/wp-content/uploads/2016/09/65.jpg)
P.S. Wczoraj w nocy znów była zorza! Mamy nadzieję, że teraz będziemy ją widywać już codziennie.
![](https://www.kawawkrzakach.pl/wp-content/uploads/2016/09/61.jpg)