Przyznaję się bez bicia. Pojechałem na Gran Canarię tylko dlatego, że zamieszkali tam nasi przyjaciele – Gonzalesy. Ciepłe rejony ziemi nie są moimi ulubionymi. Wsiadając do samolotu miałem jak najgorsze przeczucia. Spodziewałem się, że będzie gorąco. I miałem rację. Spodziewałem się, że będę musiał używać kremu z filtrem. Też miałem rację. W całej reszcie obaw kompletnie się pomyliłem. Było super!

Agaete to mała mieścinka na północno-zachodnim krańcu wyspy.

Agaete, dolina Agaete

Gdyby nie port, łączący Gran Canarię z Teneryfą, byłoby to miejsce zapomniane przez cywilizację. Nie ma tu niemal niczego nowego. Nie wybudowano tu żadnego betonowo-szklanego hotelu. Dzięki temu nie ma tłumów.
Przyznam, że w takim miejscu, z takimi widokami, moglibyśmy zamieszkać nawet w hotelu all-inclusive. Ocean, góry i dolina zrekompensowałyby nam zapewne nawet mój senny koszmar… kąpiel w zatłoczonym basenie z hordą sikających do wody dzieci.

Agaete, dolina Agaete

Na szczęście mieliśmy ten komfort, że zamieszkaliśmy w kameralnym pensjonacie Gonzalesów. Dodatkowym benefitem jest to, że ich dom mieści się na najzwyklejszej ulicy. Mieliśmy więc lokalnych sąsiadów i z tarasu na dachu, oprócz widoku na góry, mogliśmy oglądać normalne życie. Jest kolorowo. Lokalsi są bardzo ekspresyjni i nie przeszkadza im w tym nawet środek nocy.

Agaete, dolina Agaete
widok z tarasu Gonzalesów

Miasteczko Agaete jest małe, więc wszędzie jest blisko.

Agaete, dolina Agaete

Po paru minutach spaceru jesteście na głównym rynku. To placyk o powierzchni większej sali gimnastycznej. Wkoło znajduje się kilka kanajpek, w tym nasza ulubiona El Sultidor, gdzie podawali obłędnego tuńczyka za 6,5 Euro. Do tego sałatka, dwa kieliszki wina i rachunek dla naszej pary wynosił 25EURO.

Agaete, dolina Agaete
port Agaete

Po kolejnych paru minutach jesteście nad oceanem. Tu pojawia się spory dylemat. Kąpać się w porcie, czy w “basenach”.

Agaete, dolina Agaete

Tak, tak. W porcie woda jest tak czysta, że możecie pluskając się oglądać rybki. Podobno jest sporo rodzajów, ja widziałem jedną niebieską. Taka jak w akwarium, ale trochę za duża żeby ją tam wcisnąć. Dodatkową atrakcją jest oglądanie jak radzi sobie w ciasnej przestrzeni 100 metrowy prom na Teneryfę. Możliwe, że efekt ciasnoty portu potęguje to, że wznosi się nad nim ponad 1000 metrowy klif (7-my co do wysokości na świecie!). No jest na co się pogapić.

Agaete, dolina Agaete

Baseny to nic innego jak stara odsalarnia. To coś w rodzaju ogromniastych dziur w skałach, do których górą non stop wlewa się woda z oceanu. Na szczęście sprytny falochron zabezpiecza przed sporymi falami, więc kąpiemy się w ocenie bez ryzyka, że coś się może wydarzyć.

Agaete, dolina Agaete

Nuda? No to nie pozostaje nic innego jak zdradzić główny powód naszego zachwytu tym miejscem. Dolina Agaete.

Agaete, dolina Agaete

Od pierwszej wizyty w tym miejscu mieliśmy jedno skojarzenie – Kuba. Chyba z powodu gęstej roślinności, stromych gór.

Agaete, dolina Agaete
Agaete, dolina Agaete
Agaete, dolina Agaete

Po górach można robić dłuuugie wycieczki. Tym bardziej długie, że ścieżki nie są oznaczone, więc będziemy trochę kluczyć. Nie martwcie się, zgubić się nie da. Cały czas widać koniec doliny z jednej i ocean z drugiej strony. Wracając możecie wpaść na genialny, świeżo wyciskany sok z papai i mango do Baru La Palma. Jest w samym środku doliny.

Agaete, dolina Agaete

Jeśli ciekawi Was co jest na końcu doliny a nie macie ochoty dreptać kilka kilometrów, to nie ma zmartwienia. Można tam dojechać zarówno dołem, jak i od góry. Wjazd od góry jest naprawdę sporym objazdem ale warto!

Mapka pokazuje obie trasy. 32 km to całość drogi – z pensjonatu w dół doliny a potem powrót do Agaete i trasa objazdem nad dolinę.

Kolejnym punktem wartym zobaczenia jest Bodega Los Berrazales.

Agaete, dolina Agaete

To miejsce, gdzie jest sad pomarańczowy, winnica i jedyna w Europie plantacja kawy. No ok, przyznajemy, że z tą Europą to trochę naciągana marketingowa historia. Na mapie politycznej faktycznie Gran Canaria mieści się na naszym kontynencie. Niemniej tak na prawdę, to już jest Afryka. Tak czy inaczej, miejscówka warta jest odwiedzenia. A w sadzie pomarańczowym wszędzie latają sporej wielkości motyle.

Agaete, dolina Agaete
Agaete, dolina Agaete
sad pomarańczowy

Tuż obok znajduje się winnica. Gdy my byliśmy akurat nic nie owocowało, ale na szczęście martwe winogrona można zakląć w butelce w postaci wina. Jeśli skusicie się na degustację, to polecamy wino blanco semisecco. Cała reszta win jest… mhm interesująca. No ale czy wszystko co jest interesujące trzeba od razu wkładać w usta? Właściciele twierdzą, że tak. Jeśli będziecie uczestniczyć w degustacji i nie posmakują Wam te pozostałe wina, jak nam, to mam drobną podpowiedź – zwróćcie uwagę na dżem kawowy. Z chlebem smakuje rewelacyjnie. I co najważniejsze – zabija też każdy inny smak 😉

Agaete, dolina Agaete

Dżem kawowy też pochodzi z tego miejsca.

Na krzaczkach akurat dyndały zielone ziarenka kawy. Można też zobaczyć proces jej suszenia oraz palenia. Kawa jest rewelacyjna. Tego jesteśmy pewni. Tak samo jak tego, że nie ma co jej kupować w ziarenkach bo 100g kosztuje 30 Euro. Niemniej najgorsze, że kawa w torebkach jest mixem lokalnej odmiany i ziaren sprowadzonych z Brazylii. Po prostu miejscowa plantacja jest zbyt mała aby podołać popytowi. Skąd to wiemy? Sąsiedzi Gonzalesów nam powiedzieli 😉 Znów się okazuje, że najlepiej mieć kontakty z lokalsami.

Agaete, dolina Agaete

Poniżej mapka z najważniejszymi punktami w dolinie. Trasa obliczona jest na godzinny spacer z pensjonatu, przez bar La Palma aż do sadu z winnicą. Jeśli zrobicie to samochodem, zajmie Wam równe 8 minut 😉

No dobra. Czas na zwyczajową ocenę miejscówki wakacyjnej. Jak wypada pensjonat Gonzalesów, czyli Cool Canaria w Agaete?

PLUSY

  • miasteczko Agaete jest niesamowicie urokliwe. W naszym rankingu miejscowości Gran Canarii jest na czele z górską wioską Tejedą [o niej będzie w kolejnym poście]
  • w mieścince jest wszystko czego potrzeba do szczęścia:
    • są dobre knajpki. Warto dodać, że jak pojechaliśmy do jednej z miejscowości turystycznego południa wyspy… to zapłaciliśmy za wszystko 3 razy więcej. Może dlatego mi nie smakowało, a może naprawdę ryba była tam taka sobie.
    • jest gdzie się wykąpać w oceanie
    • jest gdzie połazić
    • jako, że najciekawsze rzeczy na wyspie są według nas na północy, to wszędzie jest relatywnie blisko
Agaete, dolina Agaete
  • sam pensjonat Gonzalesów ma niesamowity klimat 100-letniej chałupy. Co prawda gdy tam byliśmy trwał remont, niemniej juz było widać że to co Ula z Tomkiem odnowili wygląda rewelacyjnie. Na dachu jest super taras, z którego rozpościera się widok na góry. Jak spojrzycie w lewo widać kawałek doliny, jak spojrzycie w prawo widać kawałek oceanu.
Agaete, dolina Agaete
  • jeśli uśmiechniecie się do Gonzalesów, to przewiozą Was swoim zabytkowym Oplem z 1966r. Nas odebrali nim z lotniska i na “dzień dobry” mieliśmy niezłą frajdę
Agaete, dolina Agaete
Tomek ze swoim Oplem przed drzwiami pensjonatu
  • w pensjonacie w cenie będzie śniadanie. Resztę posiłków ogarniacie sobie sami. Nie jest to jakiś problem. Blisko jest mnóstwo fajnych miejsc. Ale zdradzimy Wam tajemnicę – jak uśmiechniecie się do Tomka jeszcze bardziej, to dla Was coś ugotuje. Naszym zdaniem Tomek jest nieodkrytym talentem kulinarnym. Jakby otworzył restaurację, to sukces byłby szybszy, niż koniec remontu w pensjonacie 😉

MINUSY

  • pensjonat CoolCanaria stoi na najprawdziwszej lokalnej ulicy. W domu Uli i Tomka słychać więc normalne życie kanaryjczyków. Słychać jak sąsiadki się kłócą, słychać jak w nocy motorek podjeżdża pod stromą uliczkę. Słychać też ujadającego burka zza ściany. Nam się to podobało. Niemniej jeśli wolicie cichutki szum klimatyzowanych korytarzy w hotelu, to nie jest to miejscówka dla Was.
  • wiem że to dziwne, ale nie przepadam za ciepłem. Pojechaliśmy tam zimą. Pojechaliśmy na północ wyspy, która rzekomo miała być zimna… i oszukali mnie! 😉 Było ciepło. Momentami nawet gorąco. Na codzień było 22-25*C. Niemniej jak dmuchnęła calima czyli wiatr z Sahary niosący pustynny piach, to robiło się 29-30*C
  • trzeba się smarować tymi wszystkimi olejkami przeciwko UV. Obrzydliwość 😉

Kolejny post będzie o drogach widokowych Gran Canarii, bo jest po czym pojeździć i na co popatrzeć.

Skomentuj