Nic innego nam nie przychodzi do głowy. Lądowanie w Docha przypomina dokowanie do stacji kosmicznej.
Qatar ropą stoi a do tego trzeba rafinerii, rur, kominów. Wszystko jest oświetlone jednolitym, bardzo jasnym, światłem i to chyba stąd to wrażenie.
Lotnisko też jest dość oryginalne. Śmiga po nim pociąg, który ciężko uchwycić na zdjęciu…
Wszędzie kręcą się ludzie ubrani jak szejkowie [po płycie lotniska jeżdżą swoimi limuzynami].
No i jest przyciężkawo od złota i wszystkiego, co tylko można sprzedać 😉
Zaraz ładujemy się na drugi, 17-to godzinny lot. Trochę się boimy jak wytrzymam coś takiego 😉
Do usłyszenia z Auckland. Powinniśmy tam dotrzeć zaraz po tym, jak w Polsce zaświeci pierwsza gwiazdka.
Comments are closed.