Jak dojechać w miejsce, którego nie ma 😉
Nasz kolejny wypad był w dość nietypowe miejsce bo… nijak nie można go było namierzyć 🙂
Wiedziałem, że to pole namiotowe istnieje bo przeglądając starą mapę widziałem ikonkę namiotu pośrodku Kampinoskiego Parku Narodowego. Niestety żadna kolejna mapa [tą pierwszą oczywiście zgubiłem], żadna strona internetowa, żadnego zdjęcia – nic nie wskazywało na to, że nie były to omamy.
Wreszcie po kilku miesiącach, na jednej jedynej stronie znalazłem numer telefonu do gospodarza, który prowadzi to pole. I wiecie czemu nigdzie nie ma informacji? Bo gospodarz nie lubi jak na polu jest tłok i wychodzi z założenia, że jak ktoś chce – to znajdzie 🙂
A to ulubieniec naszego gospodarza o lekko nieobecnym spojrzeniu. To zapewne z nudów, bo nic nie robi. Ani nie jest ujeżdżany, ani nie ciągnie bryczki, ani nie pracuje w polu. Jego celem jest być. Łazi więc w lewo i prawo… niczym kura 🙂
Trochę statystyk z wyjazdu do Puszczy Kampinoskiej
- 4 osoby & pies
- 1 kamper + 1 namiot
- temperatura w ciągu dnia….37*C
- ~40 km przejechane na rowerze po puszczy
- jedno oko podbite przez gałąź [krew, siniak i te sprawy – na szczęście oko jest całe]
- mnóstwo ukąszeń przez much końskie [u mnie: 21], przy których komary to przemiłe pluszaki
- zobaczone: dwa łosie [klempa i mały], mała żmijka i olbrzymi dąb [200 lat, 27 m wysoki, ~6m w obwodzie]
Comments are closed.