Pisaliśmy już, że tutejsze niebo ma kompletnie inne gwiazdy, niż na naszej półkuli? Udało nam się je wreszcie zobaczyć dzięki kolejnej zmianie planów 😉

 

Pobudka o 6 rano i krótka podróż wzdłuż fiordów, do portu, na prom. Niespodziewanie zmieniła się pogoda i tak nam się spodobało to co zobaczyliśmy …że jak tylko dojechaliśmy do portu, to zmieniliśmy rezerwację na kolejny dzień.

Półtora dnia więcej to wystarczający czas aby pokręcić się po małych drogach, prowadzących pomiędzy odnogami fiordu.

Zaś na kempingu niespodziewanie poznaliśmy bardzo fajnych Polaków, którzy mieszkają tu od kilku lat. Fajnie było posłuchać o tym jak się tu żyje.

Dodatkowo pokazali nam kolejne …świecące robaki. Tak, to zaczyna być szalone. Tym razem były w wodzie i zaczynały świecić dopiero jak jak się tą wodą chlapnęło. Wtedy cały rozprysk zaczynał świecić niebieskim światłem. Jak tylko woda opadała do fiordu, wszystko natychmiast ustawało. Nie dałem rady tego sfotografować, ale wyglądało to niczym woda elfów z „Władcy Pierścieni”.

Gwiazdy fotografuje się łatwiej. Leżeliśmy na pomoście, nad fiordem, i nie mogliśmy przestać się gapić. Na obu zdjęciach droga mleczna.

Już przepłynęliśmy na północną wyspę. Jutro będzie wulkan i Maorysi …o ile nie zmienimy planów 😉

Comments are closed.