Szukamy kawalerki na kołach. Mówiąc wprost chcemy zamieszkać w kamperze. Aby spędzać w niej długie zimowe wieczory takie mobilne mieszkanie musi mieć 5 “stref”.

Ku naszemu zaskoczeniu, okazało się że łatwiej sprzedać kampera, niż kupić. Naszą chatkę na kołach sprzedaliśmy zaledwie po miesiącu od targów, na których ją wystawialiśmy. Niestety po pierwszym rekonesansie mamy obawy, czy nowy pojazd znajdziemy równie szybko. Wszystko z powodu naszych wymagań, które okazują się dość nietypowe i na dokładkę ciężkie.

kamper jako kawalerka, zamieszkać w kamperze

Po pierwsze – przestrzeń, w której będziemy spędzać większą część dnia.

Z dużym przymróżeniem oka można tę część kampera nazywać „salonem”. Byłoby miło gdyby każde z nas miało tam tyle miejsca, aby nie trzeba był stać na jednej nodze.

kamper jako kawalerka, jakiego kampera wybrać

Po drugie – kuchnia w kamperze.

Tu sprawa jest prosta. Mały zlew, jakakolwiek lodówka i idealnie gdyby były 3 palniki na kuchence gazowej. Nie, zmywarki nie będzie. To natychmiast powoduje, że szafka na naczynia też może być mała. Im mniej naczyń, tym mniej zmywania. Życie w kamperze musi być proste 😉

kamper jako kawalerka, zamieszkać w kamperze

Po trzecie – część sanitarna.

Najchętniej używalibyśmy kampera, w której część łazienka jest podzielona.  Oddzielnie prysznicem i WC.

kamper jako kawalerka, jakiego kampera wybrać

Po czwarte – część sypialniana na tyle kampera.

Tu mamy największą zagwozdkę. Postawić na zwykłe łóżko w poprzek pojazdu, co minimalizuje ilość zajmowanego miejsca, czy też wybrać opcję zwaną w folderach „queen’s bed”. To łóżko ułożone równolegle do osi pojazdu …z dojściem z obu boków. Zajmuje sporo miejsca, niemniej robi się dzięki temu dość domowo. Mieszkanie w kamperze chcemy zrobić możliwie mocno zbliżone do “normalnego”.

jakiego kampera wybrać, kamper, kawalerka, zamieszkać w kamperze

Po piąte – część magazynowa, czyli to czego najbardziej brakowało naszemu dotychczasowemu Hymerowi.

Nasz kamper był zdecydowanie mniejszy. Możecie go zobaczyć na przykład tu. W większych kamperach część do przechowywania rzeczy mieści się to pod sypialnią i nazywa fachowo „garaż”. Faktycznie w kamperach o długości autobusu potrafi się tam zmieścić samochód osobowy. W naszym przypadku, w najlepszym razie pomieści motor i rower. Motocykla nie mamy, rowery będą jechać na bagażniku, zaś do środka zapakujemy wszystko co musimy ze sobą zabrać. Od ciuchów na wszystkie sezony, po sprzęt biwakowy i sportowy.

Jak widać, wymarzony kamper został już znaleziony. To w czym problem?

Po pierwsze – waga. Sam kamper mierzy ponad 7 metrów, więc musi to być ciężkie. Dodatkowo, jak mawiał klasyk, „jak jest zima, to musi być zimno”. W Norwegii zima jest. Nie mamy więc wyboru i dorzucamy specjalistyczne ogrzewanie kampera analogiczne do kaloryferów w naszych domach. Warto jeszcze zabrać trochę sprzętu i jeszcze samemu się do niego zapakować. Jakby nie liczyć, wychodzą nam ponad 4 tony. Oznacza to, że na wiosnę będziemy oboje robić prawo jazdy kat. C. Choć brzmi absurdalnie, to nic się nie da z tym zrobić. Cieszymy się więc na nadchodzącą, a właściwie nadjeżdżającą na dużych kołach, przygodę za kierownicą kilkunastotonowej ciężarówki 🙂

DAF lf 220 fa, takim będziemy zdawać egzamin kat.C 🙂

Drugi problem jest jeszcze bardziej banalny, ale za to fundamentalny.

Wszystkie używane kampery z ogłoszeń są „przeładowane” sprzętem, który jest nam kompletnie niepotrzebny. Niestety dodatkowo dociąża kampera oraz podbija cenę ponad zakładany budżet, a nie chcemy płacić za coś, co jest z naszej perspektywy zbędne. Te wszystkie anteny satelitarne, telewizory na wysięgnikach aby film można było oglądać nawet ze schowka na kapcie. Do tego zjeżdżane elektrycznie drugie łóżko, klimatyzacja postojowa i jeszcze kilka innych równie zbędnych gadżetów. Na domiar złego wszystko wciąga prąd z akumulatora, a zimą w Norwegii jest noc polarna i solar nie ładuje baterii zbyt wydajnie.

kamper jako kawalerka

No i co teraz?

Po burzliwym weekendzie postanowiliśmy zastosować najbardziej efektywną strategię jaka przychodzi nam do głowy: przyczaić się i poczekać. Oczywiście od razu pojawił się nam plan B na nadchodzący rok, no bo przecież w miejscu nie usiedzimy. Zawsze podobał nam się namiot dachowy, który montuje się na dachu samochodu osobowego. Do tej pory nie było sensu go testować, bo pod domem stał kamper. Ale jeśli do czerwca kampera nie znajdziemy, to jedziemy z namiotem dachowym… na Islandię.


Zdjęcia kampera pochodzą ze strony firmy Burstner. Zdjęcie ciężarówki pochodzi ze strony firmy DAF Polska.

Skomentuj